Tadam! 2023 wreszcie się kończy! To chyba najgorszy rok w moim dorosłym życiu (jak do tej pory) i mam nadzieję, że szybko żaden z jego następców tego rekordu paskudności nie pobije. Nie będę pisać co i dlaczego, bo już nie chcę o tym myśleć – w każdym razie odbił się na mnie zarówno psychicznie, jak i fizyczne i to tak bardzo, że nawet mi się pisać nie chciało. Nic mi się nie chciało, a moje życie można byłoby przyrównać do pływania – muszę płynąć, bo jak nawet na chwilę przestanę machać rękami i nogami, to pójdę na dno. Dzięki dobrym ludziom wciąż utrzymywałam się na powierzchni i jestem im za to bardzo wdzięczna <3
Nie wszystko jednak było złe. Moja firma zanotowała najlepszy rok w historii swojej działalności. Głównie dlatego, że nie musiałam płacić wynajmu, ale też miałam wiele ciekawych zleceń i dzięki nim poznałam cudownych ludzi.
W końcu też zaliczyłam mecz pucharu świata w rugby na żywo w słonecznej Nicei i w towarzystwie Szanownego Połówka. Cieszy mnie to szczególnie, bo rzadko gdzieś wyjeżdżamy razem.
W domu wyremontowane są już prawie wszystkie pomieszczenia. Została nam do zrobienia już tylko jedna z łazienek, ale koszty jej odnowienia i przerobienia są astronomiczne, więc jeszcze długo będzie nam służyć w obecnym stanie.
Mamy nowego członka rodziny – chłopaka o imieniu Enzo. Straszny słodziak.
Ponadto moja powieść „Serce kamienia” została wznowiona w postaci audiobooka i jest dostępna min. na Storytel.
Mam nadzieję, że przyszły rok będzie lepszy, czego życzę i wam, i sobie. Pa!