Omszały głaz przy ścieżce

Irytuje mnie pewno powtarzające się regularnie zjawisko – gdy robię różne rzeczy, głowa mi pęka od pomysłów, o czym napisać na blogu, ale gdy tylko siądę do klawiatury, PUSTKA. Nie inaczej jest i tym razem. Niemniej jednak, coś spróbuję sklecić.

Otóż zacznijmy tradycyjnie od pogody. ZIMA, drodzy państwo. Wciąż jest i trzyma, ale w tym sezonie jest jakaś taka chimeryczna – w styczniu i lutym nieustanna huśtawka – od -21 do +3. Zwariować można. Specjalnie kupiłam sobie rakiety śnieżna, żeby pofocić ładną zimę – no, bo gdzie, jak nie tu? Tyle tylko, że zima jest ładna, gdy siedzę w pracy, a gdy mam chwilkę i chcę się gdzieś ruszyć, chmury, śnieg i generalnie bueee… Rakiety leżą w schowku nawet nie rozpakowane :/

Ale nie samym Lillehammer człowiek żyje (chociaż ostatnio mieliśmy świętowanie 30. rocznicy otwarcia Igrzysk Olimpijskich w tej naszej pipidówie, więc coś się dzieje). W zeszłym tygodniu zostałam wyciągnięta przez moją przyjaciółkę na wystawę Magdaleny Abakanowicz do Centrum Sztuki imienia Henie Onstad, hen, daleko, aż za Oslo. Tu link: https://www.hok.no/utstillinger/magdalena-abakanowicz-2 . Oczywiście, był to najzimniejszy dzień tej zimy, bo jakżeżby mogło być inaczej? Było jednak warto. Obejrzałam dzieła artystki, film o niej, a najmilsze z tego wszystkiego było zaobserwowanie, jakim wielkim uznaniem Abakanowicz cieszy się w Norwegii. Zahaczyłam też o instalację pozostałą po wystawie Yayoi Kusama (zgubiłam się w lustrzanym pokoju pomiędzy lampami w kropki – znakiem charakterystycznym Kusamy).

Jam to, okutana w szaliczek, a za mną wisi jeden z abakanów
Mogłabym stamtąd nie wychodzić – upiorna ja i lampy Kusama-san

W tym roku mam bardzo dużo pracy, co jest z jednej strony dobre, a z drugiej zabawne, bo zakładałam jeszcze w listopadzie, że 2024 będzie rokiem, w którym skoncentruję się bardziej na swoim zdrowiu i na działalności artystycznej. I co? I pstro. Ludzie w okolicy uznali, że chcą zdjęcia. I to w dodatku moje. To oznacza nieoczekiwane natężenie pracy przy sesjach, a przede wszystkim w postprodukcji. Nie narzekam, jest dobrze – w końcu widzę efekty pracy ostatnich lat, a KoshMara Photography zaczyna być rozpoznawalną marką. Ciągle jednak bardzo dużo pracy przede mną.

W zeszłym miesiącu, 22 stycznia, minęło 18 lat od mojego przyjazdu do Norwegii. Pamiętam, jak jakieś 10 lat temu zastanawiałam się, jak to będzie, gdy długość mojego osiedlenia się w tym kraju zacznie dobijać dwudziestki. Jak się będę z tym czuła? Otóż nijak. Nie mam specjalnych odczuć, co do tego faktu. Czuję się całkiem normalnie, na swoim miejscu, w środowisku, które znam, lubię i rozumiem. Ostatnio nachodzi mnie myśl, że powinnam jednak pamiętać, że nigdy nie będę jedną z „nich”, „Norweżką” i pomimo posiadanego obywatelstwa, nie zaakceptują mnie do końca. No i pamiętam, ale w sumie to jest mi to obojętne. Odczuwam to, gdy wchodzę w nowe środowisko – tę nieufność, czasami obawę o to, jak się zachowam, czy nie będę ich wprawiać w zakłopotanie, wytrącać z tej strefy komfortu, która jest w Norwegii tak bardzo ważna. Nauczyłam się z tym żyć i sobie radzić. Zazwyczaj oswajanie tubylców z moją osobą przebiega relatywnie szybko, bez większych zgrzytów i kończy się ich wielkim mentalnym westchnieniem ulgi, że znam tutejsze kody kulturowe i stosuję się do nich. To pragmatyzm z mojej strony – tak łatwiej jest tu żyć. Czasami jednak wychodzi ze mnie Mała Mi i z premedytacją naruszam strefę komfortu Norwegów, którzy czymś mi podpadli. Robię to jednak bardzo rzadko, bo zwyczajnie jestem leniwa – obrastam sobie mchem, jak ten głaz przy ścieżce i tylko, gdy ktoś mocno mnie potrąci, toczę się w dół. Teraz mam właśnie taki dylemat – czy chce mi się toczyć, czy lepiej spokojnie obrastać. Zobaczę, jak sytuacja się rozwinie, bo jak się już ruszę, to trudno byłoby to zatrzymać 🙂

Miłego dnia, kochani i do następnego razu!

Jedna odpowiedź do “Omszały głaz przy ścieżce”

  1. Bardzo fajnie napisane Moniko. Ja mieszkam w Norwegii 45 lat I dalej czuje sie Polka, chociaz dobrze sie zaaklimatyzowalam. Lillehammer jest moze malym miasteczkiem, ale duzo sie tu dzieje, no I spotyka sie czasami ciekawych ludzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *